Najgorętsze dni lipca trwały w najlepsze, a my wybraliśmy się na kolejną zamkową eskapadę. Tym razem padło na zamek Lipowiec, którego nie udało nam się zwiedzić podczas ostatniej wizyty na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej z powodu remontu.
Zaparkowaliśmy na dużym, pustym parkingu pod szkołą. Niestety, cień był tam towarem deficytowym, ale za to już z daleka widzieliśmy czubek wieży zamku! Po szybkim posiłku ruszyliśmy deptakiem w stronę wzgórza zamkowego. W pełnym słońcu zdążyliśmy się porządnie spocić, zanim dotarliśmy na skraj rezerwatu i skryliśmy się pod drzewami. Trasa stała się łatwiejsza, choć upał dawał się we znaki, szczególnie naszej małej odkrywczyni. Spacer na własnych nóżkach? Co to to nie! Dopiero widok schodów przekonał ją, że warto zejść z tatowozu.
W końcu przed oczami ukazał nam się mur i brama prowadząca do przedzamcza. Na prawo zobaczyliśmy zwartą bryłę zamku i jego wieżę, a na lewo - punkt z biletami i (na szczęście!) toaletę. Z bilecikami ruszyliśmy przez drewniany most, który Emilka przeszła z wielkim entuzjazmem.
W środku, po prawej, znajdowała się jadalnia z kilkoma stołami. Zmordowani upałem, usiedliśmy na chwilę, ciesząc się chłodem zamkowych murów i uzupełniając płyny. Po chwili wytchnienia ruszyliśmy na wewnętrzny dziedziniec. Choć nie był wielki, nie zabrakło dybów oraz sztucznego konia, który bardzo spodobał się Emilce.
Zwiedziliśmy resztę muzeum, gdzie napotkaliśmy sporo schodów, więc na szczęście tym razem Emilka szła sama. Wielu pomieszczeń nie mogliśmy zobaczyć - czekały na kolejne remonty. Tablice informacyjne opowiadały historię, legendy i przeznaczenie poszczególnych pomieszczeń, a część z nich także była po angielsku. W niektórych salach można było podziwiać eksponaty.
W końcu wdrapaliśmy się na najwyższe piętro i na wieżę. Kręte schody przylegały do kilku pomieszczeń, co umożliwiało mijanie się z innymi grupami. Ostatnia stroma drabina była małym wyzwaniem... ale ukazujące się po wspinaczce widoki wynagradzały cały trud! Od przestrzeni odgradzała nas tylko barierka, co pozwalało nawet małej Emilce zobaczyć panoramę z wieży zamku Lipowiec. Na szczycie wieży poczuliśmy się jak zdobywcy – patrząc na rozciągające się w dole lasy i pola, trudno było uwierzyć, że jeszcze przed chwilą zmagaliśmy się z upałem i stromymi podejściami.
Po zrobieniu zdjęć, które będą pamiątką na lata, zaczęliśmy powoli schodzić z wieży. Choć zejście było równie wymagające jak wejście, wszyscy byliśmy pełni energii i radości z odkrywania tego magicznego miejsca. Na dziedzińcu zauważyliśmy, że czas zwiedzania minął niepostrzeżenie. Z zamku wyszliśmy przez bramę, zatrzymując się jeszcze na chwilę, by spojrzeć na ten imponujący zabytek. Na pewno tu jeszcze wrócimy!
Podsumowując, zamek Lipowiec to miejsce, które zdecydowanie warto odwiedzić. Historia, piękne widoki i atmosfera dawnych czasów sprawiają, że każda chwila spędzona tam jest niezapomniana. Czekamy z niecierpliwością na kolejne przygody na szlaku zamków Jury Krakowsko-Częstochowskiej!
Chcesz dowiedzieć się więcej o samym zamku?
W osobnym artykule zamieściliśmy historię i ciekawostki związane z zamkiem. Zajrzyj, jeśli uwielbiasz dawne dzieje!
Staramy przedstawiać się informacje w prosty i obrazowy sposób, żeby nie zanudzić nawet najmłodszych fanów zamków:)
Copyright © 2025 | Wykonanie PowRope [Dominika Powroźnik]
zdobywcyzamkow@gmail.com
725 538 846
Skontaktuj się z nami w razie pytań, sugestii, problemów lub po prostu po to, aby podzielić się swoją pasją do zamków. Czekamy na Twoją wiadomość! :)