Tropsztyn był dla nas głównym celem tej wyprawy. Rok wcześniej zwiedziliśmy już większość zamków wokół Jeziora Czchowskiego i Dunajca, ale Tropsztyn wtedy nam umknął – był zamknięty poza sezonem. Teraz specjalnie wybraliśmy się w sam środek wakacji!
Spacer z parkingu prowadzi wzdłuż rzeki. To przyjemna trasa – spokojna i pełna zieleni. Co najważniejsze – Emilka całą drogę pokonała na własnych nóżkach!
Minęliśmy bramę prowadzącą na teren zamku i tablicę informującą o zwiedzaniu. Kawałek dalej pod górę jest parking dla niepełnosprawnych i toi-toie - warto wstąpić, bo w zamku nie napotkaliśmy łazienki.
W końcu zobaczyliśmy mury z bliska. Ciekawostką jest wyraźna linia pokazująca, gdzie kończą się oryginalne mury, a gdzie zaczyna odbudowa. Ta linia biegnie nie tylko po zewnętrznych ścianach, ale też wewnątrz –od razu widać, jak niewiele zostało z prawdziwego zamku!
Za bramą znajduje się kasa, a razem z biletem dostaje się papierowy przewodnik z trasą zwiedzania. Proste, a bardzo przydatne!
Trasa zaczyna się w wieży bramnej. Schodami ruszamy w górę i już na samym początku trafiamy do sali tortur. Miejsce robi wrażenie – a dodatkowo znajduje się tam małe „kino”, w którym według ustalonego planu puszczany jest film o klątwie Inków. To właśnie legenda o inkaskim skarbie i rzekomej klątwie sprawia, że Tropsztyn wyróżnia się na tle innych zamków w regionie.
Na dziedzińcu czekały na nas rzeźby lwów – oczywiście Emilka musiała je pogłaskać! Była też dziwna figura dziewczynki z krzesłem na głowie, która przyciąga wzrok. A tuż obok miejsce nazwane „punktem pozytywnej energii”. Czy działa? Nam dodało sił na dalszą trasę!
Kolejne kroki prowadzą w dół – do lochów. Ciemne korytarze, szkielety i nietoperze pod sufitem (na szczęście sztuczne, choć może i prawdziwe bywają) to atrakcja, która budzi mieszane emocje. Dzieci jak Emilka mogą się trochę bać, ale dla starszych to część przygody. Z lochów widać zaznaczone miejsca, które mają symbolizować dawne przejścia podziemne – podobno prowadziły aż do Tropia i Czchowa!
Zamek Tropsztyn jest wyraźnie przygotowany z myślą o dzieciach. W wielu miejscach znajdziemy dodatkowe elementy przyciągające uwagę najmłodszych. W salach oprócz eksponatów historycznych stoją szkielety czy figury, które wywołują uśmiech albo dreszczyk emocji.
Największym zaskoczeniem były jednak pokoje zabaw! Jeden znajdował się w sali po drodze na wieżę widokową, a drugi piętro wyżej. Trudno było wyciągnąć stamtąd Emilkę. To świetna pomoc dla rodziców, ale też mała „pułapka” – można tam utknąć na dłużej niż się planowało.
Przechodząc przez wieżę "pierwotną" dzieci chętnie uderzają w dzwon – dźwięk niesie się po całym dziedzińcu! A na samym końcu czeka jeszcze miły akcent: obsługa wręcza najmłodszym lizaka. Taki drobiazg, a sprawia, że całość jeszcze bardziej zapada w pamięć.
Po drodze na wieżę widokową mijaliśmy egzotyczne eksponaty z całego świata - właściciel ma tu sporo miejsca na pamiątki z podróży! Chwilę zajął nam "odpoczynek" w salach zabaw przed wejściem na wieżę widokową. Widok z góry rekompensuje jednak wszystko. Panorama Dunajca i Jeziora Czchowskiego robi niesamowite wrażenie!
Kolejna niespodzianka to... lądowisko dla helikopterów, na którym można było zrobić kolejny przystanek. Nie wygląda na często używane, bo porozstawiano tam ławeczki, ale to naprawdę nietypowy widok w takim miejscu.
Po drodze minęliśmy jeszcze kawiarnię - choć trzeba przyznać, że mogła być bliżej sal zabaw. Przez mury wracaliśmy powoli na dziedziniec. Generalnie mury zamku toną w zieleni – bluszcz, kwiaty i rośliny sprawiają, że całość wygląda naprawdę bajkowo :)
Wózek pomoże nam dotrzeć pod mury zamku, ale w samym zamku na niewiele się zda – trasa prowadzi po schodach i nierównościach.
Dla maluchów najlepiej mieć chustę albo nosidło.
Ze starszakami warto wybrać się też na trasę "Skalny Szlak Inków", prowadzącą dookoła zamkowego wzgórza.
Warto zabrać coś do picia – kawiarnia jest w środku, ale nie od razu.
Czas zwiedzania z dzieckiem: około 1,5–2 godzin (z przerwami na zabawę).
Zamek Tropsztyn to miejsce nietypowe. Z jednej strony – pełne historii, legend i rekonstrukcji, z drugiej – zaprojektowane tak, by najmłodsi bawili się tu świetnie. Są szkielety, są dzwony, są miejsca do zabawy, a na koniec jeszcze lizak. Dla rodzin to strzał w dziesiątkę!
Czy warto tu przyjechać? Zdecydowanie tak. Jeśli macie dzieci i szukacie zamku, który nie tylko „odfajkujecie”, ale naprawdę zapamiętacie – Tropsztyn będzie idealny.
Chcesz dowiedzieć się więcej o samym zamku?
W osobnym artykule zamieściliśmy historię i ciekawostki związane z zamkiem. Zajrzyj, jeśli uwielbiasz dawne dzieje!
Staramy przedstawiać się informacje w prosty i obrazowy sposób, żeby nie zanudzić nawet najmłodszych fanów zamków:)
Copyright © 2025 | Wykonanie PowRope [Dominika Powroźnik]
zdobywcyzamkow@gmail.com
725 538 846
Skontaktuj się z nami w razie pytań, sugestii, problemów lub po prostu po to, aby podzielić się swoją pasją do zamków. Czekamy na Twoją wiadomość! :)