Zazwyczaj zwiedzam zamki z rodzinką. Tym razem jednak wybrałam się sama. Dlaczego? Bo zamek w Rzeszowie można zwiedzać tylko w poniedziałki, w konkretnych godzinach. A to bywa trudne do pogodzenia z pracą i małym dzieckiem – zwłaszcza, że to co najmniej 1.5h słuchania i to po południu, gdy zmęczenie daje się we znaki 😅
Ale wiecie co? To była świetna decyzja. Dziś opowiem Wam, jak wygląda takie zwiedzanie, co mnie zaskoczyło i… czy warto próbować wybrać się tam z dziećmi.
Najpierw ważna sprawa organizacyjna: na zwiedzanie zamku trzeba kupić bilet z wyprzedzeniem! Nie liczcie na spontaniczną wizytę – bilety rozchodzą się szybko, a grupy są kameralne.
Zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem, tylko raz w tygodniu – w poniedziałki. Rezerwację warto (a nawet trzeba) zrobić z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Bilety można nabyć na stronie Rzeszowskich Piwnic.
Zbiórka odbywa się na placu przed zamkiem, tuż pod charakterystyczną wieżą. Już od pierwszych minut czuć atmosferę tajemnicy. Wchodzimy do budynku – ale uwaga! To nie muzeum, tylko czynny sąd. Zamek wciąż pełni swoją funkcję administracyjną, dlatego przy wejściu przechodzimy przez kontrolę bezpieczeństwa – prześwietlanie bagażu, bramka jak na lotnisku.
Pierwszy dłuższy przystanek to sala konferencyjna. Tam czeka na nas... bogini Nike! A dokładniej: ogromne malowidła, które – choć nieco kontrowersyjne – robią wrażenie. W tej przestrzeni przewodnik opowiada o burzliwej historii zamku: od czasów Lubomirskich, przez więzienie, aż po jego dzisiejszą rolę.
Można przymknąć oczy i wyobrazić sobie te wszystkie wydarzenia... To miejsce naprawdę pachnie historią!
Jednym z najbardziej zaskakujących miejsc była sala rozpraw – a dawniej... kaplica zamkowa! Gdy spojrzycie w górę, zrozumiecie wszystko – sufit zdradza przeszłość. Niewielu by się domyśliło, że w tym miejscu kiedyś modlono się o sprawiedliwość, a dziś zapadają sądowe wyroki.
Pora na wspinaczkę! Schody prowadzą nas na zamkową wieżę. Jest wąsko, duszno, nogi trochę bolą… ale widoki wszystko wynagradzają! Z góry widać Rzeszów jak na dłoni. Może nie z najwyższego punktu w mieście, ale na pewno z jednego z najbardziej symbolicznych.
W sali konferencyjnej znajduje się aż dwa imponujące malowidła Nike, autorstwa tego samego artysty. Jeden z obrazów budzi spore kontrowersje: bogini przedstawiona jest bez opaski na oczach — co łamie klasyczną ikonografię sprawiedliwości. Według plotki malarz chciał się w ten sposób przypodobać głównemu sędziemu (lub komuś ważnemu - nie pamiętam dokładnie słów przewodnika 😅). Podobno ukończył portret na podstawie twarzy jego córki!
Z pozoru zwykła sala rozpraw... ale spójrzcie w górę! Ten sufit to jedna z najbardziej zaskakujących pamiątek po kaplicy, która kiedyś znajdowała się w tym miejscu. Oryginalne sklepienie rodem z kościoła przez długie lata było zakryte czymś w rodzaju podwieszanego sufitu.
Po krótkim przystanku na dziedzińcu – spokojnym, zielonym, trochę zapomnianym – schodzimy na najniższy poziom zamku. Tu zaczyna się mroczniejsza część zwiedzania. To miejsce, gdzie więziono ludzi, przesłuchiwano, katowano. Tutaj znajdowała się też cela Wincentego Witosa, legendarnego premiera i działacza ludowego.
Jedna z dawnych cel więziennych została przekształcona w niewielką wystawę – choć ciekawa, to bardzo duszna i ciasna, co może być niekomfortowe dla kobiet w ciąży czy osób z klaustrofobią. Przewodnik opowiada o prześladowaniach, przesłuchaniach i egzekucjach, które miały tu miejsce. Padają konkretne, mocne słowa. Historia bywa brutalna i nie oszczędza słuchaczy. Choć najmłodsze dzieci zapewne nie zrozumiałyby przekazu, to dla wrażliwszych, starszych dzieci taka opowieść może być po prostu zbyt trudna.
To miejsce zostaje w głowie na długo – i nie każdy musi być gotowy, by je odwiedzić.
Legenda ruchu ludowego, trzykrotny premier II RP.
Został osadzony w rzeszowskim więzieniu w 1930 roku w związku z tzw. procesem brzeskim – władze sanacyjne próbowały w ten sposób uciszyć opozycję. Cela, w której był przetrzymywany, jest dziś częścią trasy turystycznej.
Zamek jako niemieckie więzienie.
W latach 1939–1944 Niemcy więzili tu tysiące Polaków. Wiele osób zostało wywiezionych do obozów lub straconych. Dziedziniec i pobliski las w Głogowie Młp. stały się miejscami egzekucji.
Zamek jako miejsce uwięzienia chłopów z 1846 roku.
Po wydarzeniach rabacji galicyjskiej wielu chłopów z okolicznych wsi trafiło do więzienia w Rzeszowie. Choć sam Jakub Szela nie był tu osadzony, to jego nazwisko często pojawia się w tle tej historii.
Nie tylko okupanci – także komuniści.
Po wojnie zamek znów stał się miejscem represji. Więziono tu żołnierzy Armii Krajowej, członków podziemia antykomunistycznego, działaczy opozycji. Dla wielu z nich była to ostatnia stacja przed śmiercią lub zesłaniem.
Zwiedzanie miało trwać 1,5 godziny. Zajęło prawie dwie – ale nikt nie narzekał! Grupa była świetna – żywo zainteresowana historią, chłonąca każdą opowieść. Czułam, że jestem we właściwym miejscu, we właściwym czasie.
I wiecie co? Cieszę się, że nie zabrałam Emilki. Dla dziecka ta trasa byłaby zbyt długa i zbyt wymagająca. Nie ma interaktywnych elementów, długie przystanki, dużo słuchania, wąskie przejścia.
Ciekawostka: Trasa kończy się w innym miejscu niż zaczyna. Gdzie? Nie chcę zdradzić wszystkiego - dowiecie się, wybierając się do zamku!
Jeśli zastanawiasz się, czy to dobra wycieczka dla całej rodziny – moja rada: raczej nie dla najmłodszych. Trasa jest długa, miejscami mroczna, a opowieści przewodnika – niekiedy bardzo trudne. Zwłaszcza część więzienna może być zbyt drastyczna i niepokojąca dla dzieci, które nie są jeszcze gotowe na takie historie.
Dla maluchów zabraknie też atrakcji – nie ma interaktywnych punktów, zabaw czy ułatwień. Trzeba dużo chodzić, słuchać i… czasem poczekać w dusznej celi.
Może w przyszłości zamek wprowadzi krótszą wersję trasy, dostosowaną do rodzin? Z legendami, zamkowymi ciekawostkami i bez najcięższych fragmentów?
Choć byłam sama, to wyszłam z zamku z głową pełną historii i sercem bijącym szybciej. To było inne zwiedzanie – spokojniejsze, bardziej skupione, głębsze.
Czy polecam? Zdecydowanie! Ale raczej dorosłym i starszym dzieciom. A jeśli marzysz o zamkowej przygodzie z maluchem, może warto wcześniej odwiedzić fosę, park albo wybrać się na spacer wokół murów – też robi wrażenie!
🔸 Zwiedzanie tylko w poniedziałki, w grupach z przewodnikiem
🔸 Rezerwuj bilety z wyprzedzeniem – czasem nawet kilka tygodni wcześniej
🔸 Zamek to czynny sąd – trzeba przejść przez kontrolę bezpieczeństwa
🔸 Trasa ma około 2 godziny, w tym schody, wieża, podziemia
🔸 Nie ma udogodnień dla małych dzieci ani atrakcji dla najmłodszych
Jeśli jeszcze nie widziałeś naszego wpisu o historii, ciekawostkach i legendach rzeszowskiego zamku, koniecznie sprawdź ten artykuł. W innym wpisie opowiadamy o "zwiedzaniu" zamku zza fosy z małym dzieckiem. Zapraszamy :)
Copyright © 2025 | Wykonanie PowRope [Dominika Powroźnik]
zdobywcyzamkow@gmail.com
725 538 846
Skontaktuj się z nami w razie pytań, sugestii, problemów lub po prostu po to, aby podzielić się swoją pasją do zamków. Czekamy na Twoją wiadomość! :)