Do Melsztyna dotarliśmy w słoneczne, wrześniowe popołudnie. Parking jeszcze nie był pełny, ale już czuć było, że miejsce żyje – przyjeżdżali turyści, rodziny z dziećmi, motocykliści. Czuć było atmosferę wyprawy, odkrywania czegoś ciekawego.
Nasza córeczka Emilka miała już za sobą kilka godzin zwiedzania i jazdy autem, więc drogę do zamku pokonała na rękach taty. Cóż, mali podróżnicy też czasem potrzebują przerwy!
Po kilku minutach spaceru dotarliśmy do celu – potężnej, odbudowanej wieży i tablic informacyjnych. I co za zaskoczenie! Kiedy byliśmy tu kilka lat temu, z wieży zostały tylko resztki murów. Dziś stoi dumnie, odbudowana, gotowa na odwiedziny – musieliśmy wejść!
Co ważne – wstęp jest darmowy, nie ma kasy ani biletów. Super wiadomość dla rodzin!
Choć Emilka jeszcze przed chwilą była zmęczona, na widok schodów w wieży nagle odzyskała energię. Biegła od piętra do piętra, od okna do okna – a my razem z nią!
Eksponatów jeszcze nie ma, więc dzieci mogą się swobodnie poruszać. Na jednym piętrze stoją drewniane stoły (może odbywają się tu jakieś wydarzenia?), na innym – zawieszone zdjęcia. Poza tym: solidne mury, schody i okna z pięknym widokiem!
A co widać? Dolinę Dunajca, resztki zamku w dole i szeroką panoramę zieleni. Można się rozmarzyć i wyobrazić sobie, jak wyglądało tu życie wieki temu...
Po wieży ruszyliśmy dalej – wzdłuż zachowanych fragmentów murów obronnych. Można do nich wejść, popatrzeć przez strzelnice i poczuć się trochę jak rycerz na warcie!
Dalej ścieżka prowadzi do ruin czegoś trudnego do identyfikacji i pięknego punktu widokowego – z jednej strony rozciąga się las, z drugiej widać wijący się Dunajec. Bajka! Niestety, nie dało się tu dłużej posiedzieć w spokoju - turystów robiło się sporo, a to miejsce to gwóźdź programu ;)
W drodze powrotnej czekała na nas niespodzianka – Emilka znalazła kamień z domalowanym misiem! Przez resztę dnia nie wypuszczała go z rąk. Czasem najmniejsze odkrycia są największą atrakcją!
Wracając obok wieży, poczuliśmy coś jeszcze – to miejsce się zmienia. Może za kilka lat pojawią się tu wystawy, zrekonstruują inne budynki? Oby tylko nie zniknął ten dziki, naturalny klimat, który tak bardzo dodaje uroku ruinom.
Nie dla wózków - teren wokół zamku jest nierówny, kamienisty i miejscami stromy – zdecydowanie nie nadaje się dla wózków dziecięcych. Dla maluchów warto mieć chustę lub nosidło.
Zwiedzanie krótkie, ale treściwe - cała wizyta, razem z wejściem do wieży i spacerem po ruinach, zajmie około 30–45 minut. Idealna opcja na przystanek w trasie lub spokojne popołudnie.
Chwila odpoczynku - na miejscu jest ławeczka i sporo cienia, więc można odpocząć. Jeśli pogoda dopisze, kocyk i mini piknik na trawie? Czemu nie! Ale uwaga – ścieżka jest mocno uczęszczana, więc prywatności raczej nie ma.
Swoboda dla małych odkrywców - brak eksponatów w wieży to... plus! Dzieci mogą swobodnie biegać i zaglądać przez okna bez obawy, że coś zniszczą. Jednak uwaga na schody!
W odległości ok. 10 min jazdy warto zajrzeć do Czchowa - militarne eksponaty w lesie, częściowo odbudowany zamek i spory plac zabaw obok zapewnią wam zajęcie na resztę dnia!
Zamek w Melsztynie to miejsce, które zaskakuje. Niby niewielki, ale ma w sobie coś magicznego. Widoki, historia i swoboda zwiedzania sprawiają, że to świetna propozycja na miłą rodzinną wycieczkę.
💚 Polecamy – i wrócimy!
Chcesz dowiedzieć się więcej o samym zamku?
W osobnym artykule zamieściliśmy historię i ciekawostki związane z zamkiem. Zajrzyj, jeśli uwielbiasz dawne dzieje!
Staramy przedstawiać się informacje w prosty i obrazowy sposób, żeby nie zanudzić nawet najmłodszych fanów zamków:)
Copyright © 2025 | Wykonanie PowRope [Dominika Powroźnik]
zdobywcyzamkow@gmail.com
725 538 846
Skontaktuj się z nami w razie pytań, sugestii, problemów lub po prostu po to, aby podzielić się swoją pasją do zamków. Czekamy na Twoją wiadomość! :)